Witajcie Mam do was pytanie, jaka jest według was najzabawniejsza scena w filmie. Moim zdaniem mistrzostwo świata jest scena, kiedy kontroler urzędu skarbowego Cheval, kolega Pingona dowiaduje się, że jego żona jest właśnie u najbardziej znanego podrywacza w mieście u którego właśnie przeprowadza kontrole i oczywiście jego mina. To było genialne w moim przekonaniu.
Pozdrawiam
Kiedy Pignon udając producenta filmowego z Belgii zainteresowanego zekranizowaniem książki Leblanca ma się dowiedzieć czy jest z nim żona Brochant'a tak wczuwa się w rolę producenta że nie wspomina w rozmowie Christine a po odłożeniu słuchawki mówi do Brochant'a "Załatwione! Mamy prawa! I napewno niedrogo!"
Kiedy Pignon dostał druga szanse od Brochanta na zadzwonienie do przyjaciela, i podczas tego podal mu numer telefonu z ktorego dzwoni. :-D Brochant musial strasznie zalowac w tym momencie ze dal sie namowic
Mnie najbardziej rozbawiła scena kiedy do Pierra przychodzi Marlene i wtedy wychodzi na jaw, że Pignon wcześniej rozmawiał z Christine, nie z Marlene. Do tego śmiech Juste i tekst Pignon "mówił pan, zaraz zjawi się ta wariatka".